niedziela, 30 grudnia 2012

Początek...

   Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem pisania o matematycznych problemach dzieci. Kłopoty zawsze mają początek w szkole podstawowej, nieopanowanie pewnej partii materiału powoduje, że później czegoś nie potrafią zrobić. Także rodzice nie pomagają. Mówią - ja też nie rozumiałem, co dziecko wtedy myśli? Jest usprawiedliwione we własnych oczach, nawet nie próbuje rozumieć.   
   Problemem są też nauczyciele wczesnoszkolni. Zazwyczaj nie lubili matematyki i dlatego wybrali nauczanie początkowe. Jak ktoś, kto nie lubi przedmiotu, może go skutecznie uczyć?
   Matematyka wymaga wyobraźni przestrzennej, a tu likwiduje się plastykę i te absurdalne ćwiczenia. Dzieci uczą się wypełniać rubryki, nie rozumieją co czytają, choć czytać potrafią. Przepisywanie zadań do zeszytu szkoliło technikę pisania, czytania ze zrozumieniem. Matematyki uczymy się przez powtarzanie, szukanie rozwiązań problemów. Trzeba zrozumieć, a potem robić. Niejednokrotnie słyszę Pani kazała robić tak... ale ja nie wiem dlaczego? Spotkałam osoby uczące się na pamięć rozwiązanych kilkudziesięciu zadań, czy one są niezdolne? Raczej bardzo zdolne, ja nie nauczyłabym się tego bez rozumienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz