piątek, 10 kwietnia 2015

Fajny Pan


  W dzisiejszych czasach coraz więcej dzieci pobiera naukę nie wychodząc z domu. Powody są różne. Czasem przekonanie, że sami lepiej dopilnujemy  edukacji (dziś zastanawiałabym się nad posyłaniem dzieci do młodszych klas, często po prostu traciły czas), czasem względy zdrowotne. Nauczyciel przyjeżdża do domu i ma uczyć, niestety często traktują to jak karę? Nauczyciel matematyki w klasie maturalnej stawia za sprawdziany 4, czyli nie jest źle. Jednocześnie uczeń nie potrafi rozwiązać podstawowych testów. Czy tylko ja uważam, że coś jest nie tak? Nauczyciel dołuje ucznia mówiąc :i tak nie zdasz, po co się uczysz. Fajny Pan. Po co on skończył studia? No chyba nie po to, żeby uczyć, ale żeby przychodzić do pracy. Uczeń niech sobie radzi. Nauczyciela nikt nie rozliczy z efektu pracy, przecież miał tępych uczniów....przez kolejnych wiele lat.
Rodzice często nie potrafią interweniować, a na wsi nadal jeszcze jest mit nieomylnego nauczyciela. Półtora godziny matematyki w tygodniu, przy nauczaniu ucznia w domu, w klasie maturalnej (bez zaległości z podstawówki), chętnego do odrabiania prac domowych, powinno wystarczyć na przygotowanie do zdania matury podstawowej. Takie jest moje zdanie. Nawet tablice matematyczne dane uczniowi są z przed jakichś 6 lat, i są częściowo nieaktualne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz